• Warto przeczytać

        •          

                    "Na pewnym wiejskim podwórku toczyło się gospodarskie życie. Mieszkały tam różne zwierzęta.
          Kogut chodził po podwórku bardzo dumny ze swojej rodziny Matka Kura, dumna pani, z zacietrzewieniem ochraniała i pilnowała swoje dzieci. Za wszelką cenę starała się nikogo do nich nie dopuścić i nie pozwalała też kurczątkom oddalać się od niej. Ciągle tłumaczyła, że jak oddalą się od niej, to może je złapać nieznośny Burek, porwać w szpony jastrząb lub zadusić łasica. Biegała więc Kura i gdakała kurczątkom: nie oddalajcie się ode mnie, bądźcie blisko. A jeżeli któreś z nich samodzielnie oddaliło się, od razu podbiegała i dziobała w głowę, starając się wymierzyć małemu karę.

          Małe kurczaki, bojąc się matki i bojąc się wszystkich na podwórku, chodziły smutne i zastraszone. Nie wiedziały, z kim porozmawiać o swoich problemach, bo matka Kura tylko gdakała, jaki ten świat okrutny, i nie pozwalała im na samodzielne poznawanie podwórka. Matka Kura nie chciała nawet słuchać argumentów swoich pociech, nie miała nawet na to zbytnio czasu, bo przecież tak bardzo była zajęta pilnowaniem dzieci, dogadzaniem im i trzymaniem pod swoimi skrzydłami.
          Kurczątka rosły żółty puch zmienił się w pierwsze małe piórka, ale nasza Kura nawet tego nie zauważyła, bo tak była zajęta ciągłym gdakaniem własnym; nie zauważyła, iż jej dzieci też zaczynają gdakać.
          Pewnego dnia jednak stała się rzecz straszna, bowiem stało się tak, jak Kura przez całe życie gdakała - na podwórku pojawiła się łasica. Wpadła do kurnika i ... No właśnie i... i wtedy Kura zobaczyła rzecz straszną... za wszelką cenę starała się zgarnąć wszystkie swoje dzieci pod swoje skrzydła... ale one już nie mieściły się tam. Były za duże... A kura dotychczas tego nie zauważyła. Wystraszone i zalęknione dzieci nie wiedziały, co robić, przecież matka nie nauczyła ich tego, jak mają sobie radzić w życiu, nigdy nie pozwoliła im samodzielnie decydować, nie umiały więc podjąć właściwej decyzji... Skuliły się bezradnie i czekały na to, co będzie robić łasica. A łasica, widząc taki łatwy kąsek, już... już miała dopaść największe z nich... Ale tym razem do akcji wkroczył gospodarz i przepędził pazerną łasicę. Kurczątka ocalały. Kura zaś cicho przykucnęła i chyba po raz pierwszy w życiu postanowiła się zastanowić, gdzie popełniła błąd..."

           

          "Gdybym mogła od nowa wychowywać dziecko,
          Częściej używałabym palca do malowania, a rzadziej do wytykania. Mniej bym upominała, a bardziej dbała o bliski kontakt.
          Zamiast patrzeć stale na zegarek, patrzyłabym na to, co robi. Wiedziałabym mniej, lecz za to umiałabym okazać troskę. Robilibyśmy więcej wycieczek i puszczali więcej latawców. Przestałabym odgrywać poważną, a zaczęła poważnie się bawić. Przebiegałabym więcej pól i obejrzała więcej gwiazd.
          Rzadziej bym szarpała, a częściej przytulała.
          Rzadziej byłabym nieugięta, a częściej wspierała.
          Budowałabym najpierw poczucie własnej wartości, a dopiero potem dom.
          Nie uczyłabym zamiłowania do władzy, lecz potęgi miłości."
           
          Diane Loomans "Gdybym mogła od nowa wychowywać swoje dziecko" (w: J. Canfield, M. V Hansen Balsam dla duszy Il. s. 91).