• Opłaty za obiady

          • Koszt obiadów we wrześniu wynosi 90 złotych (20 obiadów x 4,50 zł)

            Termin płatności upływa 7 września. 

            Na obiady zapraszamy od poniedziałku 5 września.

          • Wyjazd w góry

          • W dniach 10 – 15 lipca uczniowie naszej szkoły uczestniczyli w wyjeździe letnim do Poronina. 31 uczniów pod opieką Pani Ewy Nafalskiej, Pani Katarzyny Fogińskiej oraz nauczycielek XXV LO w Warszawie: Pani Katarzyny Chojnackiej, Pani Anny Starosz i Pani Doroty Wiśniewskiej spędziło 6 pełnych wrażeń dni na terenie Tatrzańskiego i Pienińskiego Parku Narodowego.

            Pierwszy dzień miał na celu zaznajomić uczestników wyjazdu z bezpieczeństwem i przełamać ewentualny lęk przed wysokością i ekspozycją, która pojawi się na szlaku. Zajęcia odbywały się w parku linowym na Siwej Polanie czyli w otoczeniu gór w Dolinie Chochołowskiej. Uczniowie odbyli krótkie przeszkolenie, po którym mieli do pokonania trzy trasy umieszczone na rożnej wysokości oraz kilkuetapową tyrolkę w poprzek doliny. Zajęcia bardzo się podobały wszystkim uczestnikom. Było dużo śmiechu i radości, ale tez przełamywania własnych leków i słabości. Wszyscy z niecierpliwością czekali na kolejny dzień, podczas którego wypróbują umiejętności już na szlaku.

            Drugiego dnia pogoda nas nie zaskoczyła. W plecakach zamiast kremów z filtrem i czapeczek chroniących przed słońcem znalazły się kurtki przeciwdeszczowe. Naszym celem była Dolina Kościeliska. Ten, kto pomyślał, ze to łatwa i przyjemna trasa, to się mylił.  Przejście samym dnem doliny faktycznie nikomu nie sprawiło trudności, ale wejście do Wąwozu Kraków i przejście Smoczej Jamy dla jednych było wyzwaniem, a dla innych ogromną frajdą.  Na trasie była stroma drabinka i łańcuchy, było ciemno  i albo deszcz, albo po deszczu. Po przejściu tego fragmentu trasy czekało nas jeszcze większe wyzwanie – Jaskinia Mylna. Jak sama nazwa mówi jest to jaskinia, w której można pomylić korytarze. Na szczęście nam się to nie przydarzyło. Szliśmy z przewodnikiem wysokogórskim – Panią Anią, która znała trasy. Przejście korytarzami było niezwykle emocjonujące. Były niskie, wąskie i ciemne. Jedyne światło, jakie tam było, pochodziło od naszych latarek „czołówek”. Większość trasy trzeba było iść  kucając, a  wysocy uczestnicy naszego wyjazdu musieli iść klęcząc. Po przejściu tych dwóch części  trasy byliśmy ubłoceni i lekko zmęczeni. Na szczęście widać było już dach schroniska „Ornak”. Należał nam się odpoczynek! Po posiłku i krótkiej regeneracji udaliśmy się nad piękny i tajemniczo wyglądający Smereczyński Staw. Stamtąd czekał nas już tylko dziewięciokilometrowy spacer do Kir, gdzie czekał na nas autokar. Po ośmiogodzinnej wędrówce, obiad smakował wyśmienicie, a sen przyszedł niezwykle szybko.

            Trzeci dzień rozpoczął się słonecznie, ale jak to w górach bywa, pogoda zmieniała się dosyć dynamicznie. Wędrówkę rozpoczęliśmy od Wielkiej Krokwi. Mogliśmy obserwować skoczków oddających próby treningowe. Zaraz za skocznią rozpoczął się szlak do Doliny Białego, który doprowadził nas na malowniczą górę – Sarnia Skała. Wejście było lekko ekstremalne, a sam szczyt  zdobyliśmy w gradzie i przy silnym wietrze Czasem, podczas wejścia i zejścia, brakowało rąk do wspinaczki i najbardziej bezpieczną opcją stawała się opcja „na pupie”. Ze szczytu można podziwiać blisko położny Giewont.  Nie mieliśmy na to dużo czasu, bo deszcz padał coraz bardziej, a byliśmy dopiero w połowie trasy. Powoli zeszliśmy do wylotu Doliny Strążyskiej. Tam na szczęście już nie  padało i  mieliśmy czas na zjedzenie posiłku i odpoczynek. Następny punkt trasy, czyli podejście do wodospadu Siklawica, był znów w deszczu. Spod wodospadu, uważając na śliskie skały, przeszliśmy całą dolinę i późnym wieczorem, zmęczeni, ale zadowoleni ze swoich górskich dokonań, zameldowaliśmy się w pensjonacie. 

            Czwarty dzień był troszkę rekreacyjny. Nie żeby zaraz leniwy, swoje kilometry trzeba było przewędrować. Rano ruszyliśmy na Nosal. Szczyt zdobyliśmy do strony bardziej stromej, więc czasem ostre podejścia dawały się we znaki. Widoki jednak rekompensowały cały trud. Na szczycie nie było ludzi, więc mogliśmy długo robić zdjęcia.  Po zejściu do Kuźnic spacerkiem udaliśmy się na najstarszy cmentarz w Zakopanym, na którym jest pochowanych wielu zasłużonych zakopiańczyków. Następnie przeszliśmy Krupówkami i mieliśmy okazję kupić pamiątki. Trochę spieszyliśmy się do pensjonatu na obiad, bo po nim czekała nas dodatkowa atrakcja. Na godzinę osiemnastą mieliśmy zarezerwowany wstęp na Termy w Bukowinie. Zabawa na basenie była super. Po powrocie do pensjonatu trzeba było szybko spakować plecaki, bo kolejny dzień miał być długą przygodą. Pobudka zaplanowana była przed godziną szóstą!

            Dzień piąty zaczął się wcześnie. Budziki zadzwoniły o 5.30. Przed nami była bardzo długa wysokogórska trasa. Szybkie śniadanie, spakowanie prowiantu na drogę i po chwili zameldowaliśmy się w kolejce na Kasprowy Wierch. Temperatura była mało letnia, ale na taką ewentualność byliśmy przygotowani. Ubrani w kurtki, czapki i rękawiczki rozpoczęliśmy naszą wędrówkę. Najpierw zdobyliśmy szczyt Kasprowego Wierchu (kolejka nie dojeżdża na sam szczyt), następnie wspinaliśmy się na pierwszy dla niektórych dwutysięcznik. Widok z Beskidu zapierał dech w piersiach. Niektórzy nie wierzyli, że to, co widać na horyzoncie, to Trzy Korony, pod którymi będziemy jutro po godzinnej jeździe autokarem. Mieliśmy szczęście, bo temperatury na tej wysokości nie były wysokie, ale słońce sprawiało, że każdy widok wydawał nam się najpiękniejszy do sfotografowania. Następnie wąską i lekko eksponowaną ścieżką udaliśmy się na Przełęcz Liliowe, która oddziela Tatry Wysokie od Zachodnich. Naszym oczom ukazał się wysokogórski krajobraz polodowcowy charakterystyczny dla Tatr Wysokich. Patrząc w stronę Kasprowego widzieliśmy niższe i łagodniejsze zbocza Tatr Zachodnich. Po długiej wędrówce, podczas której odczuwaliśmy w kolanach ostre zejścia, dotarliśmy nad jedno z najpiękniejszych tatrzańskich jezior nad Czarny Staw Gąsienicowy. Po przerwie na fotografie i posiłek zameldowaliśmy się w schronisku Murowaniec. Tu planowany był dłuży odpoczynek. Stare, murowane schronisko prezentuje się niesamowicie na tle najwyższych szczytów. Po godzinnej przerwie zaczęliśmy schodzić do Kuźnic przez Skupniów Upłaz i Boczeń. Gdy wsiadaliśmy do autokaru, nad Tatrami zapadał zmierzch. Zmęczeni, ale dumni, że daliśmy radę i pozytywnie naładowani wrażeniami wróciliśmy do pensjonatu. Jutro ostatni nasz wspólny górski dzień. Niektórym już łezka zakręciła się w oku.

            W czwartek, schodząc z Kasprowego Wierchu, pożegnaliśmy Tatry. W ciągu tych pięciu tatrzańskich dni przeszliśmy około 60 kilometrów w słońcu, w deszczu i w wietrze, wcześnie rano i  kiedy już zmierzchało, w górę i w dół. Niektórzy cały czas z uśmiechem na twarzy, inni walcząc ze zmęczeniem, a czasem i bólem. Najważniejsze, że wszyscy daliśmy radę. Tworzyliśmy jedną wspierającą się grupę, dostosowującą się do niedomagań innych. To oprócz wielu wrażeń, nasze najcenniejsze doświadczenie. Po tych dniach zostały  nam tez piękne zdjęcia, cudowne wspomnienia, ugruntowane przyjaźnie, nowe znajomości i przekonanie, że Tatry są wspaniałe i dla każdego. Trzeba tylko z rozsądkiem wybrać trasę, mieć odpowiedni ekwipunek, śledzić pogodę i  przeznaczyć na wędrówkę odpowiednią ilość czasu. Ostatniego dnia, już na pełnym relaksie, bez butów trekkingowych, kurtek przeciwdeszczowych i ciepłych ubrań, odbyliśmy spływ przełomem Dunajca na terenie Pienińskiego Parku Narodowego. Byliśmy podzieleni na 4 tratwy, którymi płynęliśmy ze Sromowców do Szczawnicy. Podczas spływu, który  trwał ponad dwie godziny, flisacy opowiadali nam o pięknie Pienin i swojej pracy. Niektórzy z nas mogli spróbować pracy flisaka, inni płynęli, śpiewając lub podziwiając piękno przyrody. Na jednej z tratw odbyła się bitwa wodna. Słuchy chodzą, że to nie młodzież ją rozpoczęła.  Dwie godziny minęły szybko. Autokar czekał w Szczawnicy – ruszyliśmy nim w drogę do domu. Późnym wieczorem zameldowaliśmy się w  Świdrze. Po łzach uczestników można przypuszczać, ze wrócili zadowoleni! 

            Zachęcamy do obejrzenia zdjęć z wyjazdu - znajdują się one w galerii.