6 lutego 2020 roku, w przeddzień 80. rocznicy pierwszej sowieckiej deportacji Polaków na Syberię, w naszej szkole odbyło się spotkanie uczniów klas siódmych i ósmych z panem Stefanem Wasilewskim, Sybirakiem, mieszkańcem Otwocka. Podczas tego spotkania uczestnicy poznali historię życia Stefana Wasilewskiego i jego rodziny na „nieludzkiej ziemi”, a następnie po uwolnieniu z syberyjskiego piekła, dalszą tułaczą wędrówkę w nieznane. W życiu rodziny Wasilewskich, podobnie jak dla wielu innych setek tysięcy polskich rodzin kresowych, 17 września 1939 rok był początkiem trwającej wiele lat gehenny.
10 lutego 1940 roku rodzina Wasilewskich, jak relacjonował pan Stefan, otrzymała 15 minut na spakowanie się i opuszczenie swojego domu rodzinnego w Złotowie, w powiecie słonimskim. Ostatecznie trafiła na zesłanie pod Archangielsk do obozu pracy w lasach w Szunt Oziero.
Ciężka fizyczna praca, ciągły wyniszczający głód, bardzo niskie temperatury, ponadto śmierć współtowarzyszy niewolniczej pracy, stanowiłły zwykłą codzienność. Stanisław Wasilewski z niebywałą dokładnością i wzruszeniem opowiadał o przeżyciach swoich oraz najbliższej rodziny. Wielkie poświęcenie mamy Ludwiki i silne więzy z czworgiem rodzeństwa pozwoliły przetrwać dwa lata syberyjskiej gehenny. W tym syberyjskim piekle znajdowali się czasem również ludzie okazujący pomoc.
Rok 1942 stanowił kolejny dramatyczny etap walki rodziny o przetrwanie na tułaczym szlaku. Ta niebezpieczna droga pokonana różnorodnymi środkami transportu, prowadząca przez Iran, Pakistan, Indie, Tanzanię i Kenię zawiodła ostatecznie panią Ludwikę z trojgiem dzieci: Joanną, Hanią i najmłodszym synem Stefanem do osiedla powstałego w Koja, położonego w Ugandzie nad Jeziorem Wiktoria. Tam też czyhały różne niebezpieczeństwa, m.in. w postaci malarii czy dzikich zwierząt.
Dwaj synowie Tadeusz i Leopold zaciągnęli się do szkół junaków na Bliskim Wschodzie. Najstarszy Tadeusz walczył pod Monte Cassino i poniósł śmierć we Włoszech, młodszy Leopold przeżył wojnę i pozostał na emigracji. Najstarsza córka Joanna w międzyczasie wyjechała z Koja do Anglii. Po trzech latach pobytu w Afryce, jak wspominał Stefan Wasilewski, rodzina odszukana po 9 latach od rozpoczęcia wojny za pośrednictwem Polskiego Czerwonego Krzyża przez ojca, wróciła w 1948 roku z obczyzny do Polski.
To nie był jednak koniec problemów rodziny Wasilewskich, dotknęły ją kolejne szykany i represje ze strony władzy komunistycznej. Tym bardziej, że ojciec pana Stefana był uczestnikiem wojny 1920 roku oraz kampanii wrześniowej 1939 roku, a następnie żołnierzem Armii Władysława Andersa.
Pana Stefana będącego 16-letnim młodzieńcem, za to, że powiedział w szkole, iż „został wyzwolony przez gen. Andersa” spotkało w konsekwencji brutalne pobicie na posterunku UB, o mało nie stracił tam życia. Władza ludowa pamiętała o zaistniałej sytuacji, stąd w wieku poborowym trafił do karnej jednostki wojskowej i został skierowany do pracy w kopalni w Knurowie na Górnym Śląsku, gdzie przepracował w ciężkich warunkach ponad dwa lata. Pani Ludwika natomiast mieszkając pod Słupskiem, musiała przez 6 lat meldować się każdego dnia o północy na miejscowym posterunku milicji.
Pomimo ciężkiego doświadczenia życiowego pan Stefan Wasilewski nie utracił pogody ducha i wiary w ludzi. Za sprawą swojej wielkiej wrażliwości, poetyckiej duszy i wręcz fotograficznej pamięci napisał dwa tomy wspomnień ( Droga przez piekło i Śladami tułaczy). Książki te z dedykacją autora trafiły do szkolnej biblioteki, a także do rąk młodzieży. Społeczność szkolna wyraża wdzięczność panu Stefanowi Wasilewskiemu za przybliżenie tych tak tragicznych kart historii naszego narodu sprzed 80 laty przez pryzmat własnych przeżyć i doświadczeń. Dziękujemy jednocześnie pani Małgorzacie Górce towarzyszącej niezwykłemu gościowi podczas naszego spotkania. Z okazji 80. rocznicy pierwszej sowieckiej deportacji Polaków na „nieludzką ziemię” uczniowie przygotowali okolicznościowe plakaty i albumy.